Dzień 10. Trogir - Split - Wyspa Brac. 46,0km. 4h14m.
        Zaspaliśmy:) W Trogirze jesteśmy ponownie o 8.00. Zwiedzamy miasto dokładniej niż wczoraj - prawie przez 3 godziny. Potem wyruszamy do Splitu drogą wiodącą wzdłuż wybrzeża. Najbardziej płaski dzień wyprawy - prędkość maksymalna to 28,6 km/h. Po drodze przejeżdżamy przez miejscowość Kastele. Powstała ona przez połączenie 7 mniejszych miejscowości, a w każdej z nich znajdują się zamek (kastel). Postanawiamy zobaczyć chociaż kilka ze wspomnianych siedmiu. Niestety brak jakichkolwiek drogowskazów zniechęca nas do poszukiwań. Skręciliśmy tylko do jednej z byłych wiosek - Kastel Stari. Jako że zamki są trudne do odszukania a ponadto musielibyśmy za każdym razem zjeżdżać z głównej drogi w dół do morza a potem tracić czas na powrót pod górę, postanawiamy nie szukać zamków tylko jechać prosto do Splitu. Miasto musimy zwiedzić dziś:)
        W jednej z Kasteli zatrzymujemy się w parku i odpoczywamy w cieniu przez dobrą godzinę - jest niemiłosiernie gorąco... Rozumieją nas dobrze mieszkańcy - kiedy przelewamy wodę z 1,5 litrowych butelek do bidonów woła nas kobieta stojąca na balkonie blokowego mieszkania. Nalewa nam wody do 3 butelek życząc udanej podróży:)
        Po przejechaniu 30km docieramy do Splitu - drugiego co do wielkości miasta w Chorwacji. Dobre 30 minut przebijamy sie od przedmieść do centrum. Po raz pierwszy poruszamy się na rowerach po tak dużym mieście. I wcale nam się to nie podoba. Mnóstwo aut, korki, światła. Kilka razy pytamy o drogę do centrum. W końcu udaje się dotrzeć na miejsce - jest godzina 16.15.
        W ekspresowym tempie zwiedzamy miasto, a raczej wpisany na listę światowego dziedzictwa UNESCO Pałac Dioklecjana o wymiarach około 215 na 175 metrów. Przejeżdżamy prze uliczki które niegdyś były przejściami między komnatami pałacu. Za wskazaniami przewodnika 'zaliczamy' kolejne zabytki. Podziwiamy też panoramę miasta z wysokiej dzwonnicy.
        O 19.15 wsiadamy na pokład promu i po 4 dniach spędzonych 'na lądzie' wracamy na wyspy. Mnie fakt ten niezmiernie cieszy bo ostatnie kilka dni to jazda po głównych drogach i zwiedzanie - Szybenik, Trogir, Split... Teraz złapiemy trochę oddechu na bocznych drogach z dala od miejskiego zgiełku:)
        20.05 wysiadamy w miejscowości Supetar na wyspie Brac. Robimy zakupy w na cały następny dzień - jutro może być problem ze znalezieniem sklepu. Jest już późno ale ruszamy w dalszą drogę. Tutaj na pewno nie znajdziemy darmowego noclegu - co chwilę zaczepiają nas 'naganiacze' wykrzykując atrakcyjną, w ich mniemaniu, cenę za nocleg. Oczywiście grzecznie odmawiamy i jedziemy szukać czegoś na własną rękę. Jedziemy tak przez około 6km, przy okazji pokonując różnicę wysokości niemal 300 metrów. Jest już zupełnie ciemno kiedy zagadujemy mieszkających w pięknej willi właścicieli. Zgadzają się na rozbicie namiotu. O tej porze musieliby być bez serca żeby się nie zgodzić;) Chwilę rozmawiam z gospodarzami i ich gośćmi - proponują wypicie kilku kieliszków ale odmawiam tłumacząc się porą i zmęczeniem. Chwilę później zasypiamy.