Dzień 12. Wyspa Brac - Makarska - Drvenik - Sucuraj - Wyspa Hvar. 80,0km. 6h04m.
        Wstajemy tuż przed 5.00. Szybko zwijamy się z nielegalnego noclegu. Przepiękny wschód słońca nad górami ale nie mamy czasu ustawiać statywu - za godzinę prom. Ruszamy. Na szczęście jest non stop z górki. Przez całe 7 kilometrów:) Fantastyczna jazda aż do Sumartin.
        O 6.00 wsiadamy na prom i 50 minut później wysiadamy w miejscowości Makarska. Zwiedzamy centrum, podziwiając jak wynurzające się zza gór słońce rozświetla miasto.
        Następnie ruszamy w drogę do Drvenika - 30km jazdy riwierą makarską. Wspaniałe widoki. Po prawej ręce morze, zatoczki, wysepki i plaże, po lewej zaś góry masywu Biokovo. Tak blisko gór jeszcze nie podróżowaliśmy. Dotychczas widzieliśmy je tylko ze szczytów wysp i zwykle osnute mgiełką.
        Częściowo poruszamy się drogami bocznymi prowadzącymi bliżej wybrzeża a częściowo magistralą adriatycką. Ruch średni, jazda w miarę w porządku.
        O 13 osiągamy Drvenik. Po wysiłku w godzinach największego upału obowiązkowa nagroda, czyli coca-cola i wafelki:) Chwila odpoczynku w parku i 13.45 wsiadamy na prom. Po 25 minutach jesteśmy już na wyspie Hvar w miejscowości Sucuraj.
        W miasteczku wyszukujemy sobie zaciszną plażę. Jako że turyści to zwierzęta stadne - leżą pokotem jedni na drugich na plażach w samym centrum. My odjeżdżamy kilkaset metrów dalej i jesteśmy praktycznie sami:) Znosimy rowery na skaliste wybrzeże. Pływamy. Gabrysia sie opala, ja fotografuję co się da. Po dwóch godzinach zasłużonego lenistwa - o 17 - jedziemy na zachód w głąb Hvaru.
        Wieczorna jazda dostarcza niesamowitych wrażeń. Jak na tę porę dnia, widać jeszcze zarysy drzew, świeci księżyc. Jedziemy serpentynami z włączonymi czołówkami. Wokół czernieją kikuty drzew - trudno stwierdzić to na pewno ale wygląda na to, że rosnący tu kiedyś las strawił pożar... jest nieco strasznie;)
        Po 21km od plaży o godzinie 21.30 wbijamy się w przydrożne zarośla. Dmuchamy matę wskakujemy do 1 śpiwora i zasypiamy.