Dzień 21. Plitvicka Jezera.         O 7.00 dopływamy do Rijeki. Dojeżdżamy do centrum i odszukujemy dworzec autobusowy. Niestety okazuje się, że z rowerami ciężko będzie załapać się na dojazd na lotnisko gdzie zostawiliśmy samochód. Musimy dotrzeć tam 'normalnie' Czyli na rowerach;) Gabrysia nie chce jechać magistralą adriatycką, ale nie mamy wyboru. Po kilku kilometrach postanawiamy, że nie ma sensu jechać we dwoje z bagażami. Gabrysia zostaje więc na przedmieściach Rijeki na jednym z placów zabaw. Ja zostawiam przyczepkę i ruszam sam w dalszą drogę.         Jazda rowerem główną trasą to nieprawdopodobna męka. Droga wąska, z jednej strony skały z drugiej przepaść, kierowcy pędzą jak szaleni. Pierwszy raz w życiu autentycznie boję się, że wydarzy się jakiś wypadek. Szczególnie gdy wyprzedza mnie tir albo autokar...         Na szczęście udaje mi się dotrzeć cało na wyspę Krk. Miła niespodzianka na bramkach - za wjazd na wyspę rowerem nie muszę uiszczać opłaty:)         Na liczniku prawie 30km od Rijeki a ja czuję coraz większy stres - auto stoi na parkingu czy nie? Jest! Stoi - piękny czerwony punciak na gaz:) Wysyłam radosnego smsa do Gabi, pakuję rower do samochodu i ruszam do Rijeki. Po 3 tygodniach w siodełku, dziwnie się czuję oglądając świat przez szybę...         Z Rijeki jedziemy już samochodem zwiedzić Park Narodowy Jezior Plitwickich. Tuż przed naszym wejściem do Parku przeszła burza. Jest też dosyć późno - wchodzimy dopiero o 17.30. Zdążymy więc przejść tylko najkrótszą trasę ale i tak jest co podziwiać...         Wyprawa Wyspy Chorwacji 2009 zakończona!!! :)
|
|