[ Wstecz - Dania 2008 ]  [ 1 ]  [ 2 ]  [ 3 ]  [ 4 ]  [ 5 ]  [ 6 ]  [ 7 ]  [ 8 ]  [ 9 ]  [ 10 ]  [ 11 ]  [ 12 ]  [ 13 ]  [ 14 ]  [ 15 ]  [ 16 ]  [ 17 ]
Dzień 14. Svenstrup - Skibelund. 60km

        Wstajemy o 7. Szybkie śniadanie. Oddajemy klucze od przyczepy, żegnamy się z gospodarzem i ruszamy w drogę. Już po chwili dojeżdżamy do przedmieść Middelfart. Po drodze obserwujemy emerytów grających w golfa na przybrzeżnym polu. Krótka przerwa w porcie. Tu z kolei podpatrujemy jak przy pomocy dźwigu montowany jest maszt na jachcie.
        Dojeżdżamy do centrum. Chwilę krążymy po mieście i odnajdujemy punkt informacji turystycznej. Pani kieruje nas do księgarni naprzeciwko gdzie kupujemy upragniony przewodnik dla cyklistów 'South Jutland'. Chwila przerwy - spoglądamy na mapę i planujemy dalszą trasę. Obieramy kierunek na most łączący Fionię z Jutlandią. Przejeżdżamy przez las. Gabrysia zauważa leżącego w trawie jelenia z czerwonym porożem.
        Odbijamy z trasy w stronę Hindsgavl Slot aby obejrzeć zamek i odpocząć w otaczającym go parku. Wybieramy sobie ławeczkę nad brzegiem morza. Ogrodnik koszący trawę upomina nas żebyśmy nie jeździli po piaskowych ścieżkach, bo naszym 'ciężkim sprzętem' wyżłabiamy koleiny w piasku i przysparzamy mu roboty. Poza tym możemy robić co chcemy:)
        Po drugim śniadaniu w parku, w samo południe wjeżdżamy na wspomniany wcześniej most. Jako że z przewodnikiem w ręku wyznaczyliśmy sobie plan minimum na dziś (w końcu urlop nie jest z gumy i trzeba dojechać do domu na czas;)) nie wjeżdżamy do Fredericii lecz od razu wpadamy na narodową trasę rowerową nr 6. Odcinek szybkiej jazdy aż do Kolding. To kolejne dziś na naszej drodze duże miasto. Jedziemy obejrzeć usytuowany na wzgórzu w centrum miasta zamek Koldinghus. Niestety na dziedziniec nie możemy wjechać bo należy wykupić bilet a my przez notoryczny brak czasu nie decydujemy się na zwiedzanie. Zwiedzamy za to piękny kościół św. Mikołaja, który jak prawie każdy w Danii jest cały dzień otwarty dla zwiedzających. Co więcej ma włączone oświetlenie i można wszystkiemu dokładnie się przyjrzeć. Wyjątkowo w świątyni panuje zakaz fotografowania. Jak do tej pory jeszcze nigdy się to nie zdarzyło. Być może ze względu na bardzo liczne obrazy olejne dość nietypowe jak na tutejsze (i nie tylko) kościoły protestanckie.
        Jest godzina 15. Powoli wyjeżdżamy z centrum, tym razem trasą nr 5. Nieprzyjemny odcinek - remont jakichś podziemnych przewodów sprawia, że ścieżka rowerowa jest zamknięta a drogą można poruszać się wahadłowo tylko jednym pasem. Nad zatoką za miastem robimy postój na kanapki. Zrywa się mocny wiatr i zanosi sie na deszcz więc ruszamy dalej. Trasa wiedzie przez las krętą, szutrową drogą. Opychamy się jeżynami:) Ucztę przerywają spadające krople deszczu. Ruszamy..
        Przejeżdżamy przez Sonder Stenderup a tam ciekawostka - pierwszy podczas wyprawy kościół z 'normalną' wieżą do jakiej jesteśmy przyzwyczajeni;) Pogoda nie zachęca do fotografowania więc jedziemy dalej. Po kilku kilometrach docieramy do wybrzeża. Jest przed 18 ale postanawiamy dziś już dalej nie pedałować. Jak się okazało była to świetna decyzja. Wyjątkowo, bez żadnych problemów odnajdujemy pole namiotowe. Na miejscu znajome 'mini domki' w pobliżu drewniane molo. Pole okazuje się być darmowe, dodatkowo w budynkach niedaleko jest toaleta dla wycieczkowiczów. Co więcej, chwilę po rozłożeniu namiotu zaczął padać deszcz. Udało się:)
Poprzedni dzień       Do góry       Następny dzień